MAŁGORZATA SOCHA
Jeden celebryta reklamy nie czyni… Sześciu też nie.
On 28, Lut 2013 | In Blog | By Olga Wyszkowska
Ostatnia kampania Play jest najlepszym dowodem na to, że zaangażowanie gwiazd w reklamę nie jest pełnym i niezawodnym przepisem na sukces.
Przepisem na rozgłos – pewnie, sposobem na pozyskanie klientów – oczywiście, ale przepisem na dobrą, spójną kampanię reklamową, którą chętnie pokazuje się znajomym – niekoniecznie. I nie mam tu na myśli złego doboru czy nadmiaru celebrytów. Nie chcę też pisać o ryzyku związanym z ich ewentualnymi „wybrykami”, które mogą wpłynąć na wizerunek marki (patrz: Tiger Woods i Pistorius case), bo o afery tego kalibru naszych polskich „znanych i lubianych” raczej nie podejrzewam. Chodzi mi raczej o pomysł, którego w reklamach Playa po prostu zabrakło.
Nic nowego pod słońcem
Sama idea przechodzenia gwiazd do Play jest ok. Siła autorytetu zawsze działa. Format bazujący na „zabawnej” scence w salonie i zróżnicowanej ofercie opowiadającej różnym charakterom poszczególnych osób wypada już jednak nieco gorzej. Zabieg to bardzo prosty i sprawdził się już w wielu reklamach, i… no właśnie, przypomina trochę przetartą parę jeansów, w której niejedna kampania reklamowa została już przechodzona.
Wystarczy wspomnieć tu genialne skądinąd (choć według badań niezbyt skuteczne) reklamy Plusa z udziałem Mumio czy niezapomniane (niestety) hasło „Różni ludzie, różne potrzeby, różne zestawy Panvitan”. Cytując klasyka – oczywista oczywistość.
Ale ta wtórność to jeszcze nie największy problem…
Celebryta w sosie własnym
Tym, czego w najwyższym stopniu brakuje nowym reklamom Playa, jest pomysł na logiczne, zabawne i niesztampowe – spójne z charakterem marki – ogranie charakterystycznych cech celebrytów. Wygląda na to, że kreacja podjęła rękawicę, po czym wystrzelała się z amunicji i poległa na polu bitwy. A poległa m.in. dlatego, że cechy, które przypisała gwiazdom są z kompletnie różnych bajek. Raz nawiązują do ich wizerunku i wyglądu, innym razem do ról, w które się wcielają… Pomieszanie z poplątaniem polane mało śmiesznym sosem odgrywanych scen.
O ile Marcin Prokop znany z dużego wzrostu, Kuba Wojewódzki jako nonszalancki kobieciarz, czy Maciej Stuhr – skromny wrażliwiec – jakoś się jeszcze bronią, o tyle „piękna i mądra” Małgorzata Socha, która wie, co to znaczy „online” czy gadatliwa Agnieszka Dygant jakoś mnie nie przekonują. A Magdalena Różczka? Czy ta „czarująca głosem” pani naprawdę jest znana wyłącznie ze swojego nazwiska?
Ciemność, widzę ciemność, ciemność widzę
Analizując nową kampanię Playa, nie sposób nie zadać pytania – czy wybranym do reklamy gwiazdom brakuje wyrazistych cech, czy może kreacji zabrakło czasu, żeby porządnie się nad tym zastanowić? Ten domniemany pośpiech tłumaczyłby też jakoś wykorzystany w spotach humor, który – nie oszukujmy się – nie jest najwyższych lotów.
Ale odłóżmy na bok gdybania.
Dla mnie jedno jest pewne – jeden celebryta reklamy nie czyni. Sześciu też nie.
Najnowsze komentarze